wtorek, marca 21, 2006

Z innej beczki - cheer up...



Joke I

- Name?

- Ahmed abu Safi

- Sex?

- Four times a week

- No, no, no... male or female?

- Male, female... sometimes camel....

Buuuuuhaha!!!

Joke II

Maz doprowadzony przez zone do granic wytrzymalosci krzyczy:

- Teraz ci powiem cala prawde! Pietnascie lat temu to gwiznalem na taxi, a nie na ciebie...

Buuuuuuhaha!!!

Joke III

Sypialnia malzenska, sobotni wieczor. Zona lezy juz w lozku, maz chodzi nerwowo po pokoju tam i z powrotem.

Zona nie wytrzymuje i pyta:

- Co tak lazisz?

- Bo mam ochote na sex...

- No to chodz!

- No to chodze....

Buuuuuuhaha...

Zen Soltys/Biaogard

poniedziałek, marca 13, 2006

Afryka pelna niespodzianek...






Na wodach Enklawy Kabinda


Przypadkiem natrafilem na ten sympatyczny dowcip...Mysle,ze sie Wam spodoba,ha,ha...
Jak widac, kazda anomalie mozna w racjonalny sposob wytlumaczyc....

Zen Soltys /Marinero



piątek, marca 10, 2006

Manta Ray in Nigeria




Na wodach szelfu Nigerii, na poludniowy-zachod od Port Hartcourt.


Pracuje na statku “Grampian Surveyor” jako mechanik okretowy. Jest to statek klasy DP II bazowy dla ROV – Remote Operated Vehicle.W skrocie wyrazajac-my, tzn zaloga morska, dostarczamy naszego robota w wyznaczone miejsce a obsluga ROV opuszcza go w czulesci oceanu oraz nim kieruje i steruje.Robot jest wielkosci polskiej Nyski –jesli jeszcze macie przed oczyma obraz chluby polskiej motoryzacji,ha,ha…By mogl wykonywac prace podwodne- musi byc wyposazony w kilka kamer i w ramiona – potezne,sterowane hydraulicznie lapy, ktore pozwalaja wykonywac prace podwodne z zegarmistrzowska precyzja…





By taki robot mogl wykonywac prace podwodne, w wodzie musza znalezc sie nadajniki
pozwalajace mu na dokladna lokalizacje obiektu.Jest to oczywiscie opis bardzo uproszczony ale przeciez nie szczegoly techniczne ani moja praca skusily mnie do publikacji tego posta.
Zdarzenie, ktore mial miejsce w czasie wyciagania takiego nadajnika z
wody na poklad, okreslilbym mianem niezwyklego, wrecz incredible – jak to ma w zwyczaju mawiac moj hiszpanski kolega z ekipaza – Jose…
Otoz, marynarz operujacy dzwigiem poczul w pewnym momencie potezne, jak gdyby, tapniecie….Stalowa lina grubosci meskiego kciuka w jednej chwili zwiotczala by po paru sekundach naprezyc sie tak, ze az dzwig jeknal z wysilku…Marynarz nie wiedzac co sie dzieje - malo nie spadl z podestu sterowania! Po kilku takich mocnych szarpnieciach i odjazdach w dol i w gore wszystko jakby sie uspokoilo…Cokolwiek to bylo – poddalo sie…pomyslalem wtedy. Operator dzwigu powoli zaczal wybierac line do gory. Pare sekund spokoju i nagle znowu to samo z tym, ze teraz doszly potezne uderzenia o burte statku…Zbiegla sie prawie cala zaloga-iscie international - 11 roznych nacji w tym ja-jedyny rodzynek z Polski…
Po kilku szarpnieciach do gory ukazal nam sie niecodzienny widok- wielka manta…Prawie trzy-metrowy, plaski jak talerz, potwor z glebin z metrowym ogonem….Lsniacy i polyskujacy zywym srebrem. Opasany nasza lina stalowa w pol… Jakiz musial nastapic zbieg okolicznosci,ze manta znalazla sie w petli akurat w chwili gdy zaczelismy wyciagac nasz nadajnik z dna…
Nasi nigeryjscy i senegalscy zaloganci az zapiszczeli z radosci i rozleglo sie glosne mlaskanie i mruczenie : ciop-ciop,ciop-ciop….to znaczy-jedzenie….
Sam bylem ciekawy jak takie monstrum smakuje. Niestety !!! Podczas dalszego podciagania do gory i w kierunku burty petla na cielsku manty zaczela sie coraz mocniej zaciskac. Do tego doszedl ciezar nadajnika zaczepionego do konca liny…Manta zostala przecieta na pol…
Zamiast pysznej kolacji dla zalogi urzadzilismy uczte rekinom bo zwabione zapachem krwi pojawily sie niemal natychmiast…

Zen Soltys/Bialogard

niedziela, marca 05, 2006

Marinero na Wodach Angoli



W koncu stworzylem bloga!I jest moj-tylko moj!!!Ponad wszelka watpliwosc jest to blog niepowtarzalny-po pierwsze -w pelni spontaniczna amatorka,po drugie- nie mam pojecia jak sie to robi...ale co tam!Niech sie smieja ludziska...
Zyjemy w dobie cybernetycznej rewolucji i chyba nie wypada nie istniec w necie...


Pare slow o sobie...

Mieszkam w pieknym hanzeatyckim miescie Bialogard na Pomorzu Srodkowym,w ktorym spedzilem swoje szczenieckie lata...
Ukonczylem TRM - Technikum Rybolowstwa Morskiego w Kolobrzegu.
Szczesliwie zonaty z chodzacym skarbem - wiecznie piekna i wyrozumiala Beata. Jezu, to juz 19 lat...to ten aniolek na zdjeciu....
Ojciec dzieciom...18-letniego Qby i 16-letniej Kamilki. Vide-rodzinne zdjecie z mojej 40-tki...
Pracuje na morzu jako 2gi mechanik. W chwili obecnej bujam sie na polu naftowym w szelfie Kabinda /Angola


To tyle na dobry poczatek

Zen Soltys/Marinero/Bialogard